Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
163
BLOG

Wojna cywilizacji (8) - Kierunki

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Polityka Obserwuj notkę 22

     Kiedy występowałem przeciwko zgodzie na instalację amerykańskiej „tarczy” w Polsce oponenci, wśród innych kwestii, stawiali pytanie: jeśli nie USA, to kto zagwarantuje naszą niepodległość i wsparcie w razie konfliktu?

    Problem rzeczywiście istotny i sugerujący potrzebę rozważenia strategii sojuszy i długotrwałej współpracy. A za takową uważam perspektywę przynajmniej 100 lat.

     Czy sojusz z USA mogą być rozpatrywany w takim aspekcie?

     Bardzo wątpliwe. Zauważalne objawy kryzysu gospodarczego, ale przede wszystkim utrata, poprzez koniunkturalne działania, roli przywódcy „wolnego świata”, czego przejawem są coraz bardziej widoczne totalitarystyczne zapędy, wskazują na zanik potęgi tego kraju. Uzupełnieniem jest konstatacja, że w USA nie istnieją warunki umożliwiające odbudowę uzyskanego wcześniej znaczenia. Na postępującą degenerację wydolności olbrzyma wskazują np. sygnały o braku dbałości o infrastrukturę (tamy, kiepska organizacja pomocy w przypadku kataklizmów), czy też taki drobiazg jak niska jakość produkowanych samolotów, czego doświadczyliśmy w związku z zakupem F – 16.
     W sumie USA można traktować jak meteoryt, gdyż 200 lat dla państwowości to krótki okres.

     Na czym więc oprzeć priorytety polskiej polityki?

     Wydaje się, że należy rozpatrzyć ponownie istotne kwestie polskich dążeń w okresie świetności I RP. Czyli wrócić na stary, piastowski jeszcze szlak, Polski od morza do morza (jako teren politycznego zainteresowania).

      To mrzonka powie każdy członek obecnej "elity", ale jak każdy, na pozór oszołomski pogląd, ma on szansę realizacji.

     Przedstawiony kierunek działań wymaga przewartościowanie wielu „ustalonych” poglądów.Jeśli bowiem tak ustalić priorytety polityki , to wydaje się on być kolizyjny z jednym z podstawowych filarów naszej cywilizacji - Kościołem Katolickim.
Tymczasem warto zastanowić się do której cywilizacji jest nam bliżej: żydowskiej, czy indyjskiej? Wydaje się też, że nie wolno pomijać krajów leżących „na drodze” do Indii – mahometańskich, ale pochodzenia tureckiego. To ważny element, gdyż korzenie polskości wynikają z wpływów jakie miały miejsce na Słowian w czasie wędrówki na wschód i późniejszego przemieszczania się na zachód (m.in. Sarmaci). Wśród krajów o zbliżonej kulturze i etnicznym pochodzeniu jest też Iran.

      Warunków długotrwałej współpracy i unormowania warunków współżycia, opartego na tolerancji i akceptacji prawa do istnienia, należy poszukiwać wśród państw i narodów tego rejonu. Natomiast nie istnieją szanse na ułożenie współżycia z państwami o semickiej proweniencji – i nie ma to znaczenia, czy chodzi o Izrael, czy kraje arabskie. Różnice kulturowe są zbyt duże , aby istniały jakiekolwiek widoki na pokojową koegzystencję w dłuższym okresie.

      Obecna potęga krajów Zachodu jest ułudą opartą o militaria (broń) i gospodarkę (poziom konsumpcji), ale jednocześnie zawiera w sobie zalążek zniszczenia. Broń jądrowa w zastosowaniu jest równie groźna dla „przeciwnika”, jak i dla „swoich”. Gospodarka – to niszczenie środowiska naturalnego prowadzące do degeneracji genetycznej gatunku. Ludzkość ma małe szanse przetrwania jeśli wodę pitną przed użyciem będziemy musieli filtrować i odkażać. Ilość chorób, mimo postępów medycyny, nie zmniejsza się, a wręcz wzrasta. To tylko przykłady wskazujące na iluzję postępu.

     Moc Zachodu swe obecne oblicze ujawniła nie w okresie ekspansji ideologicznej (podboje Hiszpanii, Portugalii), gdzie miało miejsce krzewienie katolicyzmu, ale w okresie rozszerzania panowania protestanckiej (a więc zjudaizowanej wersji chrześcijaństwa), Anglii.
     Obecnie USA są państwem zdecydowanie zjudaizowanym; W. Brytania także. Pozostała część Europy również zmienia się w tym kierunku, aczkolwiek wszelkie zaszłości kulturowe stanowią silną po temu barierę. Niemniej proces postępuje, czego przykładem jest Francja będąca poprzednio zwolenniczką Europy Ojczyzn, a obecnie, pod prezydencją Sarkozy’go, zmieniająca swój stosunek do integracji.

     Metodą ekspansji cywilizacji opartej na judaizmie, a ma to oparcie w Biblii, jest militarny podbój połączony z fizyczną eliminacją, i odtwarzanie zasiedlenia już przez nową ludność i na nowych zasadach.

     Cywilizacja łacińska opiera swą ekspansję raczej na wykazywaniu wyższości form życia zbiorowego społeczeństwa.

     Przykłady są widoczne aż nadto dobrze z okresu ostatnich kilkunastu lat, gdzie np. w imię demokracji wymordowano ok. miliona Irakijczykow.

     Powyższe uwagi obligują do wskazania, że Polska Racja Stanu winna traktować europejską integracje z dystansem, a współpracę z USA jako taktyczną, a nie posiadającą cech strategicznych. Jednocześnie nie należy dążyć do dalszego zadrażniania z krajami Środkowego Wschodu; osoby winne tego stany rzeczy należy poddać społecznej ocenie.

      Nie od rzeczy będzie zwrócenie uwagi na politykę Niemiec, które w okresie swej największej ekspansji starały się „zagospodarować” ten fragment wcześniej polskiej polityki. Dotyczy to Niemiec hitlerowskich, które zrywając sojusz z Rosją próbowały nawiązać bliższe kontakty z krajami regionu (Turcja, Iran itd.). Były to jednak kontakty oparte na sile, a nie na tolerancji i akceptacji. Dobrze, że nie przyniosły rezultatu, ale sam fakt wart jest odnotowania.

     W kontaktach z Niemcami należy pamiętać, że dla nich bliższa cywilizacyjnie jest Rosja, aniżeli Polska. To zawsze trzeba brać pod uwagę.

     Pozostaje określenie relacji z Rosją. Wyraźnie widać, że między nami nie ma możliwości porozumienia. Nie znaczy to jednak, że nie ma szans na określenie warunków współżycia.
     Należy najpierw zauważyć, że kraje nas rozdzielające są i będą miejscem zmagań. W zależności od aktualnych warunków przewaga może być to po jednej, to po drugiej stronie. Kluczowe znaczenie ma Ukraina. Jej rola jest o tyle ważna, że zajmując duży obszar leżący na pograniczu jest niejednolita cywilizacyjnie i kulturowo. Być może rozwiązaniem jest sugerowany ostatnio podział na część wschodnią i zachodnią, gdzie ta druga mogłaby tworzyć część federacyjną Rzeczpospolitej, co przywracałoby stan z przed trzech wieków. Problemem byłyby ruchy szowinistyczne będące (OUN/UPA) obcym wtrętem cywilizacyjnym; te trzeba by było eliminować.

     Można sądzić, że inne kraje graniczne (Litwa, Łotwa, Estonia, Białoruś, Mołdawia) znalazły by swe miejsce bądź w federacji, bądź w stowarzyszeniu.
Ta koncepcja nie jest konkurencyjna względem UE, a raczej stanowi regionalne uzupełnienie stanowiąc przy tym zaporę dla hegemonistycznych ciągot Niemiec, co może mieć pozytywne konotacje zwłaszcza wśród małych państw europejskich.

     Obecne relacje z Rosją są nacechowane znamieniem pogardy dla Polaków. Nie jest to nieracjonalne. Rosjanie widzą nas nie jako samodzielnego partnera, ale jako przydupasa USA, który dla korzyści suwerena (a właściwie środowisk żydowskich), realizuje idee sprzeczne z racją stanu i to jeszcze płacąc za ich realizację. Tak oceniana jest nasza obecność w Iraku i Afganistanie, tak samo obecne zaangażowanie w Gruzji, podobnie określany jest nasz stosunek do spraw związanych z energetyką. Traktowanie nas jako „chołopa” jest zauważalne zarówno w sposobie „goszczenia” Kwaśniewskiego, Kaczyńskiego jak i ostatnio Tuska. Widać to też było przy rozwiązaniu kwestii pobicia dzieci dyplomatów; opcja polityczna sprawujących władzę w Polsce nie ma znaczenia, rosyjskie podejście nie zmienia się. Ale jednocześnie Rosjanie doskonale pamiętają, że rząd narodowy (XX-lecie międzywojenne) jest dla nich wielkim zagrożeniem.
Dlatego, jeśli Polska chce być traktowana jako partner – z wszystkimi konsekwencjami, musi zacząć kierować się interesem narodowym. Chowanie za obcą „tarczę” skończy się wykopaniem bezbronnego durnia na gołe pole ku uciesze gawiedzi.

     Kwestia Chin. Obecnie odgrywają one coraz większą rolę w polityce światowej. Stają się zagrożeniem dla obecnego układu sił, co może stanowić zarzewie konfliktu z USA, czyli można twierdzić światem zdominowanym przez cywilizację żydowską. Czy jest w interesie Polski brać udział w tej rozgrywce?
     Jeśli naszym kierunkiem będzie współpraca z ludami tureckimi, to należy zwrócić uwagę, że Sinkiang jest zamieszkały przez Ujgurów, ktorzy nie są nastawieni przyjaźnie do Chińczyków. A Ujgurów do niedawna było więcej niż Chińczyków Han stanowiących bazę integralności tego państwa.
     Te uwagi wskazują, że możliwa ekspansja Chin skieruje się raczej na północ i wschód, a nie na zachód.

      Niniejsze opracowanie jest jedynie szkicem, który może służyć dalszym analizom. Polecam zwłaszcza michaelowi i Nicponiowi.




członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka