Zadziwiają mnie narracje dotyczące okupacji sali sejmowej jakie przedstawiają tu nawet poważni blogerzy.
Sprawa jest przecież oczywista.
Opozycja zamierzała nie dopuścić do uchwalenia Ustawy Budżetowej. W tym celu została sprowokowana awantura o, z wyglądu niedorozwiniętego, posła Szczerbę. Czy powodem było zachowanie posła Szczerby, dostęp dziennikarzy do toalet w Sejmie, czy dowolne inne zdarzenie - jest sprawą bez znaczenia. Liczyła się każda forma działania, która miała doprowadzić do przerwy w obradach i niewypełnieniu obowiązku jakim jest terminowe uchwalenie Ustawy Budżetowej.
Czy dalsza okupacja sali posiedzeń Sejmu była sensowna i uzasadniona?
Oczywiście, że tak.
Ważne przy tym było, aby stworzyć wrażenie, że tylko na Sali Posiedzeń Plenarnych taka ustawa może być uchwalona. I to, w znacznym stopniu, dzięki medialnej narracji, zostało przeprowadzone. Wskazuje na to postawa "Kukiz 15".
Do zakończenia procesu legislacyjnego konieczna jest ocena dokonana przez Senat i następnie ewentualne przegłosowanie poprawek wprowadzonych przez ten organ. Czyli blokada sali była sensowna do tego momentu, gdyż, gdyby rozpoczęto posiedzenie 34 Sesji Sejmu na Sali Plenarnej, a dalej trwałaby okupacja mównicy - wobec nacisków medialnych itp. , trudno byłoby ponownie przenieść posiedzenie w inne miejsce. Blokada mogła okazać się skuteczna.
Działania PiS były pragmatyczne; przeniesiono obrady 33 Posiedzenia Sejmu do Sali Kolumnowej i tam uchwalono budżet. Negocjacje z opozycją dotyczyły poprawek. I tu była perfidna gra opozycji. "Wystawiono" Nowoczesną.pl jako wabika, który godził się na rezygnację z okupacji pod warunkiem poddania pod głosowanie poprawek, ale PO chciała dalej okupować. Warunkiem PiS było odstąpienie od blokowania obrad Sejmu, a tu nie było zgody, gdyż PO liczyło na doprowadzenie swego zamierzenia do końca, czyli niedopuszczenie do zakończenia procesu legislacji Ustawy Budżetowej.
Gdyby Senat wprowadził jakiekolwiek poprawki - na 34 Sesji Sejmu musiałyby być przegłosowane. A tu Sala Posiedzeń plenarnych była zablokowana. Przeniesienie obrad do Sali Kolumnowej, to strata wizerunkowa i wyśmiewanie w mediach.
W tej sytuacji zdecydowano na zero poprawek Senatu i w efekcie brak konieczności głosowań zatwierdzających.
Kto wygrał?
Opozycja straciła na wiarygodności. Można powiedzieć, że w przyszłości "w kulki im grać", a nie polityką się zajmować, lub jak to określił Piłsudski -"kury szczać prowadzać".
Tyle, że przegraliśmy wszyscy - społeczeństwo, gdyż nie przeprowadzono szerszej dyskusji nad budżetem i nie wprowadzono pod obrady wielu, prawdopodobne sensownych, poprawek.
Co można teraz zrobić?
Jedynym sensownym rozwiązaniem jest szybkie wprowadzenie pod obrady Sejmu nowelizacji budżetu, gdzie podczas debaty rozważone zostaną poprawki.