Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
142
BLOG

Personalizm w cywilizacji a zmiana systemowa

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Społeczeństwo Obserwuj notkę 17

Ten tekst jest uzupełnieniem/rozszerzeniem rozważań zawartych w notatce „Personalizm”.

Powtórzę zatem główne spostrzeżenia tamtej notki: podstawą jest stwierdzenie, że kształtowanie  cywilizacji opiera się na wyborze drogi rozwojowej, ustalenie  (samookreślenie) prawdy bytu cywilizacyjnego i kształtowanie na tej podstawie relacji z otaczającą rzeczywistością. Wyraźnie widać korespondencję, a w zasadzie tożsamość, ze słowami Chrystusa –„jestem Drogą, Prawdą , Życiem”.

Można to określić, że „życie w Chrystusie”, to nic innego jak życie w cywilizacji kształtowanej Jego nauką. Cywilizacji Chrześcijańskiej.

 

Drugim nawiązaniem są rozważania prof. Konecznego dotyczące cywilizacji, gdzie przy uwagach dotyczących Europy pojawia się twierdzenie o istnieniu Cywilizacji Łacińskiej kształtowanej prawem rzymskim, personalizmem chrześcijańskim i logiką grecką.

Jeśli dobrze „wczytać się” w znaczenie słów – to wskazane zasady korespondują ze sobą we wskazanych przypadkach: Droga (Chrystus), to nic innego jak kierowanie się określonymi zasadami, czyli prawem. Czy można utożsamiać chrześcijańską „Drogę” z prawem rzymskim? Można o tym dyskutować, ale rozumienie obu tych pojęć wydaje się zbieżne.

 

Personalizm chrześcijański (CŁ) i Prawda. Tu analogia wydaje się jeszcze bardziej zauważalna. Każda osoba jest odrębnym bytem, a zatem ma swoją rację bytu, czyli prawdę. Jej rozumienie powinno mieć chrześcijański charakter. I w zasadzie , to wszystko, co można na ten temat powiedzieć.

Tu dygresja. Jeśli, w odniesieniu do założeń, można mówić o tożsamości Cywilizacji Chrześcijańskiej i Cywilizacji Łacińskiej, to pojawia się pytanie, co stało się przyczyną ewolucji Cywilizacji Łacińskiej do istniejącej obecnie Cywilizacji Zachodu, często określanej jako Cywilizacja Śmierci? Czy tylko błędne określenie personalizmu, czy też także drogi rozwojowej?

 

Logika grecka jako podstawa kształtowania relacji z otoczeniem, ale w oparciu o personalizm  (prawdę ) i zasady (Droga) wydaje się jednoznacznym uzupełnieniem wskazanych zależności. Czyli jest to dostosowanie do sytuacji życiowych.

 

Tyle podsumowujących odniesień do poprzedniej notki. W tej chcę poruszyć kwestie dotyczące przyczyn degeneracji tej cywilizacji, gdzie jednym z elementów wyjaśniających będzie kwestia kreatywności jako cechy immanentnie związanej z personalizmem, a która tu cecha nie była brana pod uwagę przy rozważaniach dotyczących osoby. Ten brak daje się zauważyć u praktycznie wszystkich myślicieli zajmujących się personalizmem, ale jest dotkliwy zwłaszcza u myślicieli katolickich.

Uzupełnieniem będą pewne aspekty zapisów biblijnych (Księga Rodzaju), które także są pomijane przy rozważaniach dotyczących rozumienia osoby.

 

I jeszcze jedna dygresja. O ile w odniesieniu do rozważań tyczących personalizmu w kwesti kreacyjności, jako cechy związanej z personalizmem, jest nikle zaznaczona, a i to tylko u niektórych myślicieli związanych z tematyką, to jeszcze bardziej rażący jest brak zainteresowania tematem w odniesieniu do fundamentalnych określeń będących bazą pojęciową systemu filozoficznego. Chodzi mi w tym przypadku o miłość.

W swoich pracach wyraźnie zaznaczam odrębną definicję miłości. Nie przeczę jednak, że także w moich opracowaniach kwestia nie jest do końca wyjaśniona i ustabilizowana. Dotyczy to zwłaszcza rozumienia kreatywności w odniesieniu do personalizmu, a przyczyną są bariery mentalne z których trudno się wyzwolić.

Podstawowe ograniczenie dotyczy „zablokowania” możliwości identycznego rozumienia pojęcia KAŻDEJ osoby z OSOBĄ STWÓRCY. Powstaje podświadoma blokada traktowania osoby (człowieka – czy tylko?) w takich kategoriach. Zawsze pojawia się poczucie „niższości” stworzenia względem Stwórcy, zauważalne zwłaszcza u myślicieli katolickich – może nawet w większym stopniu niż u żydowskich odpowiedników, gdzie cadykom przypisuje się możliwość dialogu z Bogiem.

Zapewne powyższe uwagi mogą być dla wielu bulwersujące, ale warto zauważyć, że nie są sprzeczne zarówno z Ewangelią, w której Chrystus określa ludzi jako „dzieci bożych”, a dzieci mają przecież te same cechy, co rodzice jak też z Biblią,  w której mowa jest o stworzeniu człowieka „na obraz i podobieństwo Boga”. A chyba nie należy tego odnosić li tylko do formy fizycznej.

Efektem pominięcia kreacyjności osoby była definicja miłości jako: akceptacji innych bytów takimi jakie są.

Już przy tamtych rozważaniach (zawartych w książce „Systemy filozoficzne a polskość”), pojawia się potrzeba ujęcia kwestii kreacyjności tyle, że odnoszącej się do Osoby Stwórcy (wątek przeniesienia tej cechy jest mało zaznaczony). W tam zaproponowanym ujęciu, jako definicję „rozumienia” miłości ze strony stwórcy (tu świadomie z małej litery) względem dzieła stworzenia określiłem na: pragnienie istnienia i jego podtrzymywania.

Jeśli jednak przyjmie się, że każda osoba ma identyczne cechy określające personalizm, to słuszne będzie uogólnienie definicji do postaci:

MIŁOŚĆ – TO PRAGNIENIE WSPÓŁISTNIENIA.

 

Z tak rozumianej miłości rodzi się potrzeba kreacji powołującej do istnienia nowe byty. Współistnienie zaś wskazuje na ich równoprawność.

 

Końcową konkluzją jaka się tu wyłania jest wyraźne stwierdzenie, że nie można rozważać personalizmu bez miłości; osoba ujawnia się  stosunkiem do otoczenia. Kolejnym zaś wnioskiem jest ten, że pełnia miłości jest egalitarna: nie ma i nie może być bytów wyróżnionych.

 

O ile więc judaizm jest cywilizacją, gdzie przeczy się tej opcji, to chrześcijaństwo, oparte na nauce Chrystusa, traktuje egalitaryzm jako podstawę budowy cywilizacji („braćmi jesteśmy”). Są to więc dwie sprzeczne ze sobą doktryny cywilizacyjne należące do tego samego (personalistycznego) systemu filozoficznego. Przedstawiony pogląd jest zgodny ze słowami Chrystusa o tym, że nie przyszedł stanowić prawo, ale je wypełniać – to staje się oczywiste, gdy jako podstawowe traktuje się prawo określające stosunek do innych: egalitarny, bądź hierarchiczny.

 

W zasadzie niniejsze rozważania można byłoby na tym zakończyć. Jednak już na tym etapie chcę się podzielić swymi przemyśleniami dotyczącymi pewnego mentalnego rozszerzenia.

Pierwszymjest rozpatrzenie sytuacji stosunków wzajemnych między różnymi bytami, gdzie wszystkie są „równoprawnie” zdolne do kreacji (kreacyjności). Mamy bowiem sytuację, że BYT PIERWSZY kreuje byt (podrzędny?), a ten z kolei kreuje inne byty, także mogące być określone jako podrzędne względem niego.

Jaki jest stosunek Bytu Pierwszego względem tych kolejnych (w hierarchii) bytów? W takim rozumieniu możemy rozważać sytuację ludzi, gdzie Stwórca powołał do istnienia Pierwszego Człowieka, a kolejne pokolenia ludzkie są kolejnymi, hierarchicznie niższymi kreacjami. Czyli każde nowe pokolenie jest niżej w hierarchii bytów.

Rozumowanie wydaje się fałszywe, gdyż każda osoba wydaje się być obdarzona równą godnością. To zapewnia jedynie egalitaryzm traktowany jako PRAWO PODSTAWOWE.

 

Drugą kwestią jest także ta dotycząca relacji miedzy różnymi bytami, ale w kontekście antropologicznym: czy równość osób może dotyczyć jedynie ludzi?

Dotychczasowe uwagi pomijały wątek przypisywania godności osoby jedynie ludzkim jednostkom. Tu zaś brak jest jakichkolwiek ograniczeń wynikających z Prawa Podstawowego dla równego traktowania wszystkich OSÓB.

Fakt posiadania świadomości (samoświadomości) nie ma tu nic do rzeczy, gdyż nic nam nie jest wiadomo (a na pewno bardzo mało) na temat świadomości (samoświadomości) innych bytów – dotyczy to zarówno fauny jak i flory naszego świata. A przecież nawet „materialiści” dopuszczają ostatnio istnienie innych form istnienia w np. „równoległej rzeczywistości”. („Życie to forma istnienia białka, tylko w kominie czasem coś załka” – aby posłużyć się formą klasyczną). W religijnym rozumieniu rzeczywistości mamy chóry anielskie, a przede wszystkim życie po śmierci, co czasami nawet przybiera formę kontaktu bezpośredniego.

Z kolei odnośnie świadomości ludzi także pojawiają się zastrzeżenia, gdyż są wątpliwości tyczące świadomości ludzi głęboko upośledzonych, czy tych po wypadkach, którym tylko podtrzymywane są funkcje życiowe. Samo podobieństwo kształtu – wydaje się argumentem mało przekonywującym i niewystarczającym.

Podane wątpliwości chcę tu uzupełnić zapisem biblijnym. (Zaznaczę, że zapisy biblijne uważam za mało wiarygodne; są w znacznej części, i to tej istotnej, kopiami tekstów sumeryjskich, a przy tym bardzo często zniekształconymi na potrzeby tworzonej doktryny).

Mamy tam jednak ciekawe wątki, które są w znakomitej większości przypadków  pomijane w interpretacjach. Tu chodzi mi o Księgę Rodzaju 2. 18 -20. Warto zauważyć, że „pokazywane” różne zwierzęta (można domniemywać, że mogło to dotyczyć także florystycznych form życia) i wszystkie te „przejawy życia” zostały określone jako „istota żywa”.

We wcześniejszych opracowaniach wskazywałem, że wspólnym elementem dla tego typu „wspólnoty” jest łańcuch DNA kształtujący naszą formę życia w postaci cyklu zawartego między narodzinami i śmiercią.

Zastanawiam się jak obecnie można, przy obecnym stanie naszej świadomości,  taką informację przekazać następnym pokoleniom. Że te formy życia są dziedzicami wspólnego losu.

Na pewno odwołanie do Stwórcy – że to On przekazuje tę informację (o DNA) człowiekowi, jest najbardziej przekonywującą formą przekazu.

 

O ile więc rola człowieka, wynikająca z samoświadomości, wydaje się istotna, to brak jest wskazania dla przyznania mu nadrzędnej roli w procesie rozwojowym: inne „żywe” byty są równoprawne w istnieniu.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo