Powtarzana historia z tragedii zamienia się w farsę.
Czy dotyczy to wspomnianej "łagiewnickiej intronizacji"?
W dotychczasowych enuncjacjach dotyczących wspomnianej uroczystości - nie poruszono wyraźnie rysującej się analogii miedzy podobnie zorganizowaną akcją jaka miała miejsce w Jerozolimie po powrocie z niewoli babilońskiej.
Otóż Nehemiasz, ówczesny władca Izraelitów, po odbudowaniu murów okalajacych miasto, a zatem po zapewnieniu pewnej niezależności wzgledem otaczających plemion, zorganizował zgromadzenie podobne w formie krakowskiej uroczystości. Odczytanie Prawa Mojżeszowego, którego treść w formie Ksiegi Powtórzonego Prawa, została "cudownie odnaleziona" w ruinach świątyni.
Po odczytaniu cały lud poprzez głośne wyrażenie aprobaty zaakceptował odnowienie Przymierza; to może odpowiadać odczytaniu w kościołach, w czasie niedzielnych nabożeństw, ustalonego Aktu Poddaństwa. Nikt i nigdzie nie wniósł protestu - zatem można chyba uznać, że nastapiła powszechna akceptacja przez aklamację.
Koniec. Kropka.
Jest tylko jeden problem. Następstwem wprowadzenia przez Nehemiasza Prawa Mojżeszowego był nakaz usunięcia z szergów Izralitów wszystkich obcych naleciałości etnicznych. Dotyczyło to także rodzin - żony obce rasowo, wraz z "parchatymi" dziećmi (i odwrotnie) zostały wypędzone. Ta ludność zamieszkała po sąsiedzku i stała się zaczynem Samarytan.
Trzeba powiedzieć, że Izraelici zachowali się nad wyraz humanitarnie - i tylko wypędzili element obcy etnicznie.
Ukraińcy na Wołyniu przeprowadzili podobną akcję, ale nakazali mordować żony i dzieci (i stosownie - mężów).
Czy w przypadku "łagiewnickiej intronizacji" należy liczyć się z podobnymi reperkusjami, nawet jeśli ich forma byłaby mniej ostra?
Można ten tekst odczytać jako atak na wspomnianą uroczystość, ale chyba nie jest nadmiarem podejrzliwości zastanowienie się nad jej skutkami. I o nich warto podyskutować. A może to tylko "pusty" gest? Co sądzą o tym inni blogerzy?
(Tylko poważne uwagi: trolle i oszołomy mogą wymieniać swoje uwagi we własnym gronie).