Jak widać na pierwszym zdjęciu albumu tej notki - zajęcia pokładowe były bardzo absorbujące. Zdjęcie wykonał Michał Dąbrowski, skipper, aby zobrazować ciężką dolę załoganta.
Co do pływania - kilka uwag technicznych.
Na północy cumuje się w portach burtą do keji. Przy braku wolnych miejsc dobija się do już zacumowanego jachtu (najlepiej o podobnej wielkości) i cumuje do niego w tzw. "tratwę'. Wypada wiedzieć, że przechodząc przez obcy jacht na keję należy to robić od strony dziobowej i raczej nie tupać.
Na południu cumuje się z wykorzystaniem "mooringów", czyli lin cumowniczych umocowanych do zatopionych w porcie bloków (betonowych). Dochodzi się do keji tyłem, a obsługa portu podaje pilota mooring'a. Podnosi się mooring i blokuje na knadze dziobowej w taki sposób, aby rufa jachtu była blisko keji - tak aby łatwo było zejść. Regulacji dokonuje się cumami rufowymi mocowanymi "na biegowo", co umożliwia bezproblemowe odejście. Po ustaleniu odległości rufy od keji mocuje się drugi mooring już "na sztywno".
Oczywiście takie cumowanie wymaga kontaktu radiowego z obsługą portu; podaje się wielkość jachtu i głębokość zanurzenia, a bsługa wskazuje miejsce postoju.
Z Barii wyszliśmy późnym popołudniem przy korzystnym wietrze - baksztag i to o sile ok. 5 B, co zapewniło prędkość nawet 10 węzłów. To zaś postawiło skipperów w stan gotowosci zakończony zrolowaniem żagi.
Co oznacza zrolowanie żagli? Kiedyś mówiło się o stawianiu żagli, refowaniu, zrzucaniu itp.
To już passe na nowych jachtach. Żagle są nawijane na specjalne urządzenia mocowane na grotmaszcie i forsztagu (fok). W efekcie dostosowuje sie powierzchnię żagli do istniejących warunków przez rolowanie. Czynności wykonuje się z kokpitu bez konieczności wychodzenia na pokład. Mało. Na najnowszych jachtach są kabestany napędzane silnikiem, co pozwala dokonać tej czynności z wykorzystaniem małego palca.
Wszystko to pięknie, a kurs wiatrem wiejącym od baksztagu jest najbardziej bezpiecznym i spokojnym pływaniem, nawet przy silnych wiatrach. Niemniej samo pływanie wymaga ciągłej uwagi, na co należy zwracać uwagę szczególnie na początku rejsu.
Boleśnie się o tym przekonałem, gdyż przy zmianie pozycji i chwilowym puszczeniu się celem zmiany uchwytu, nastąpiło gwałtowne uderzenie boczne fali (rzadko sie to zdarza, ale jednak), co spowodowało utratę równowagi i uderzenie plecami o siedzenie w kokpicie. Chyba pękły mi ze dwa żebra. Mało sympatyczne zdarzenie, które, co prawda, nie wymaga interwencji lekarskiej, ale bolesność, zwłaszcza w pierwszym okresie, gdy występuję przykurcze, a o ich wywołanie na jachcie jest łatwo, jest duża.
Piszę o tym dla przestrogi, gdyż nawet w tak cieplarnianych warunkach łatwo jest na jachcie o kłopotliwe zdarzenia. Żeglarstwo nie jest może wyczerpujące fizycznie, ale wymaga ciągłej uwagi - pewnego "szpanu".
Cóż jeszcze z tej części rejsu?
Ano w Leuca, krótko po naszym zacumowaniu, pojawił sie inny jacht,który przyholował tratwę z uchodźcami. Same biedne małe dzieci. Tak w wieku 19 - 30 lat. Razem chyba pluton. Nawet siedząc na keji byli podzieleni na drużyny z dowódcami na poczatku.
(Oczywiście, ja się na tym nie znam, a sytuację oglądałem z odległości kilkudziesieciu metrów - wzrok już nie ten, to mogę mieć mylne wyobrażenie;-)))
A że to do Leuca? Cóż, to nie z Afryki, czy Syrii. Raczej z Albanii.
Zresztą, szybko ich nakarmiono, podstawiono autobus z zaciemnionymi szybami i odwieziono w miejsce znane tylko władzom włoskim.
Patrzyłem na reakce miejscowych. Nie było entuzjazmu.
No i too na tyle w tej notce.
Komentarze