Obserwując zawirowania polskiej sceny politycznej coraz częściej nachodzi mnie przypuszczenie, że celem działań ośrodków opozycyjnych jest zamach stanu odsuwający od władzy znienawidzony PiS i istniejący demokratyczny porządek.
Podtrzymywanie konfliktu wokół TK z absurdalnymi żądaniami jest wymownym świadectwem, że nie ma mowy o jakiejkolwiek współpracy między rządem a opozycją, a celem jest stan napięcia. I głos społeczeństwa nie jest tu brany pod uwagę. Ważne, aby na zewnątrz, względem instytucji miedzynarodowych, a szczególnie UE, stan ten podtrzymywać i sprawiać wrażenie narastającego konfliktu.
Patrząc na politykę zewnętrzna PiS - także można odnieść wrażenie, że jest tam grupa dążąca do zachowania istotnych zależności systemowych, a ich naruszenie mogłoby wyzwolić impuls do przewrotu z udziałem "czynnika zewnętrznego".
Tylko w ten sposób można ocenić politykę "obronną", gdzie za wszelką cene ściągnięto do Polski kilka batalionów wojsk obcych. Militarnie, w przypadku konfliktu z Rosją (bardzo wątpliwa teza), te oddziały nie miałyby żadnego znaczenia. Jednak w przypadku konfliktu wewnętrznego - ich rola mogłaby być decydujaca.
Poprzednia struktura władzy (nie piszę opozycja, gdyż dotyczy to nieco innych zależności), zaczyna czuć się mocno zagrożona. Ich możliwości działania, a także środki jakimi dysponują, sukcesywnie maleją. Narasta frustracja i radykalizacja poglądów. Można się spodziewać, że rozważane są warianty "przejęcia" władzy, a jest to przecież wielkie wyzwanie logistyczne. Czy tworzone są zalążki struktur organizacyjnych?
Warto pokusić się o obserwację przejawów takich zamierzeń.
Moim zdaniem - przygotowania, przynajmniej w sensie rozważań symulacyjnych są czynione. Na pewno rozważana jest "pomoc" sprzymierzeńców, gdyż, a to widać "gołym okiem", wsparcie społeczeństwa byłoby raczej znikome i ograniczone do li tylko wąskiej grupy zainteresowanych.
Pytaniem jest jakie czynniki i okoliczności wyzwolić mogą impuls do takich działań? Czy np. "PiS-owski terror" o którym wspominała p. Kidawa-Błońska może odnosić się do sytuacji, gdy prominnentnymi działaczami opozycji zajęłaby się prokuratura z racji poczynionych malwersacji?
Cóż. Być może te uwagi mogą być wzięte za zbyt daleko idące, jednak szczury w zagrożeniu atakują. Ciekaw jestem, czy obecne władze także analizują ten temat, bo sytuacja jest u nas bardziej skomplikowana niż w Turcji.