Dyskusje dotyczące poziomu wynagrodzeń Rządu i struktur powiązanych (nierządu), nie dotyka istoty problemu, który powinien znaleźć racjonalne i społecznie akceptowane rozwiązanie.
Czy zgłaszający projekt podwyżki wynagrodzeń mają rację twierdząc, że fachowcy zarządzający strukturami organizacyjnymi powinni być dobrze wynagradzani?
Oczywiście, że tak.
Czy zaproponowane podwyżki są sprzeczne z poczuciem "narodowej" przyzwoitości?
Oczywiście, że tak.
Czy Pierwsza Dama - żona Prezydenta, jest zobligowana do pełnienia funkcji reprezentacyjnych?
Oczywiście, że tak.
Czy powinna być za to wynagradzana?
Wydaje się, że jest to niestosowne.
Co jest powodem takich skojarzeń? Odpowiedź jest dość prosta. Jesteśmy, jako społeczeństwo, skłonni ponosić koszta związane z zarządzaniem i reprezentacją godnie świadczącą o Majestacie Rzeczypospolitej, ale wątpliwości budzi indywidualizacja wynagrodzeń.
W przypadku Urzędu Prezydenta RP taką rolę powinien pełnić budżet tegoż Urzędu, ale bez rozpiski na "wycenę" pełnionej funkcji. Za całość odpowiada Prezydent i to jak gospodaruje funduszami - to jego sprawa. Społeczeństwo ocenia sposób pełnienia Urzędu w ramach przyznanych środków.
Podobnie powinno być z takimi instytucjami jak Sejm, czy Senat; te struktury powinny mieć budżet określany procentowo względem PKB. Raz, że lepiej organizują struktury społeczne, to PKB rośnie i im rośnie. Jak kryzys - to i im "schudnie".
Natomiast jak rozdzielane są środki "sejmowe" powinno leżeć w gestii Sejmu.? Jest decyzja, aby zmniejszyć diety poselskie, a zwiększyć wydatki na doradców? Proszę bardzo.
Cała kwota dla posłów, którzy sami, wykonują wszystkie czynności pomocnicze z pilnowaniem gmachu włącznie - czemu nie?
Rolą SUWERENA jest tylko określić wielkość "udziału" danej struktury względem PKB (lub innego kryterium - choćby takim może być akcyza na wyroby alkoholowe, a bez "uzycia" nie da się zrozumieć zawikłań "demokracji").
I to by było.
Komentarze