Nasza wspaniała Koleżanka, wielce uczynna w banowaniu wszystkich, którzy wykazują odrobinę zdrowego rozsądku przy analizie jej tekstów, zamieściła dobrą notkę na temat blokowania ustawy zezwalającej rolnikom na sprzedaż własnych produktów.
Niewątpliwie sprawa jest ważna dla polskiego rolnictwa, ale warto o kilka wyjaśnień.
Przede wszystkim - rolnicy mają prawo sprzedawać swoje produkty, ale ograniczeniem jest to, że nie mogą one być przetworzone.
Czyli można sprzedać główkę kapusty, ale już nie wolno jej podzielić na pół. Taka pół-główkowa ustawa.
Rzecz zatem idzie o to, aby można było sprzedawać towary przetworzone, czy częściowo przetworzone. Czyli teraz wolno ogórki, ale już "małosolny" jest zakazany. Tymczasem oferta małych gospodarstw, gdzie często występuje nadwyżka siły roboczej, znacząco wzbogaciłaby rynek dając nieprzebraną skalę smaków i ciekawych przepisów, często lokalnego charakteru.
Tymczasem w ramach "poprawy działania " naszego rolnictwa wprowadzona zostaje opłata za użytkowanie wody na cele rolnicze. Tu nie ma żadnych opóźnień: Unia kazała, to na ten temat nikt nawet nie raczy się zająknąć.
Ot, to są elementy niszczenia polskiej gospodarki i nie widzę tu żadnej różnicy między PO a PiS.
Ale tacy ludzie jak Eska tego nie dostrzegają. Ten typ tak ma.