Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
126
BLOG

Sytuacja konsumencka

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Społeczeństwo Obserwuj notkę 6

Konsumentami jesteśmy przy różnych okazjach i spotykamy się z różnymi sytuacjami. Ta chyba nie jest niczym specyficznym.

Otóż używam w domu różnych narzędzi z zasilaniem spalinowym - kosiarki, kosy itp. Aby to działało potrzeba paliwa zazwyczaj 95 oktanowego, a w przypadku kos (dwutakt), jeszcze trzeba to wymieszać z olejem. Nie można tego paliwa kupować na zapas, bo wkład "bio" powoduje jakieś tał jełczenie, czy "cóś".

Zatem nabywamy to paliwo okazjonalnie, jak się zużyje zapas - jest to u nas kanisterek na 5 l.  I jako Polak w UE, który, aby przetrwać, musi mieć węże w obu kieszeniach, a każdą złotówkę przed wydaniem przynajmniej trzy razy obejrzeć, kupujemy to paliwo okazjonalnie przejeżdżając obok stacji paliwowych. Bo to nawet jeśli stacja jest "droższa", to sam koszt dojazdu przy tak małym zakupie  przewyższa ewentualną różnicę.

I tak właśnie miałem.

Nalewając paliwo zadziwiło mnie tylko, że niewiele wlałem, a tu liczydło wskazało już ponad litr paliwa.

Nalałem do pełna, "pod korek", aby sparawdzić ile weszło. Dotychczas było to poniżej 5l, a jak już do pełna , to tak 5,1l, no może 5,2 l. A tu wyszło prawie 6 l (5,86l).

Zgłosiłem swe zastrzeżenia w kasie, ale obsługa nie miała mozliwości dokonania pomiaru porównawczego. Złożyłem zatem reklamację. Z zastrzeżeniem, że nadam sprawie dalszy bieg.

Co mogłem dalej zrobić?

Po pierwsze zastanowić się, czy nie rzucam pochopnych oskarżeń. Bo to tylko domniemanie. Zatem zaznaczyłem kreską poziom paliwa w kanisterku i zrobiłem temu zdjęcie. Nastepnie przelałem paliwo do innego zbirnika, a ten zostawiłem do ponownego napełnienia w innej stacji dla porównania objętości.

(Na razie tego nie czynię, gdyż zakupu dokonam dopiero po zużyciu obecnego stanu paliwowego. Aż tak nerwowy nie jestem, a paliwo przecież "jełczeje"). I tyle.

 

Pozostaje kwestia kontroli dystrybutora. Bo moj indywidualny interes dotyczy kwoty między 2, a 4 PLN. Nie jest to kwota o którą warto walczyć. Niemniej jeśli dotyczy wielu konsumentów - może być to suma sporych rozmiarów.

Czy w takiej sytuacji to ja, indywidualnie, powinienem bronić interesu konsumenckiego?

Wydaje się, że nie. A są przecież rzecznicy praw konsumenckich w każdym powiecie. Postanowiłem zadzwonić i poinformować o sprawie, OKAZUJE SIĘ, że jest to BIURO RZECZNIKA PRAW KONSUMENTA NA SZCZEBLU POWIATU.

Odebrała pracownica biura, bo sam rzecznik - to zbyt poważna instytucja; ma pewnie ważniejsze sprawy na głowie. Siedziba biura jest oczywiście w Starostwie i tam pobierane są pensje urzędnicze ( to z racji istnienia takich urzędów jest 500+, a nie np. 700+).

Przedstawiłm sytuację z zapytaniem, czy rzecznik może zająć się sprawą. I tu okazuje się poziom działania machiny urzędniczej. Aby dokonać zgłoszenia trzeba najlepiej osobiście pojawić się z podaniem sprawie i stosownymi dokumentami, dowodem itd.

Elektronicznie? Można, ale trzeba być zarejestrowanym, a procedura wymaga zalogowania i następnie zgłoszenia się osobistego celem uwiarygodnienia. Można jeszcze pisemnie, także z wszystkimi szykanami.

Sprawa jest z dzisiaj - dotyczy powiatu pruszkowskiego, a stosownych nakierowań i wyjaśnień związanych z wymogami udzieła mi Pani Agnieszka Baran.

 

Nie przeczę, że w przypadku spraw indywidualnych konsumentów, gdzie kwoty związane różnymi przypadłościami, mogą być znaczne, ta procedura ma swoje racje.

Jednak wydaje się, że takim przypadku, gdy interes indywidualny jest narażony w niewielkim stopniu, ale zbiorowy w znacznym, to rzecznik konsumenta powinien przejąć inicjatywę i korzystając z możliwości urzędniczych nadzorować sprawę. Tymczasem tu procedury są nastawione na "przeczołganie" konsumenta.

W opisanej sytuacji stanąłbym sam wobec całej machiny urzędniczej  firmy, która ma olbrzymie możliwości finansowe i prawne, albo wobec wygody urzędników utrzymywanych przez społeczeństwo właśnie dla rzekomo obrony ich interesów.

 

Cóż. Być może moje domniemania są niesłusznym oskarżeniem - wtedy wypada przeprosić. Ale też chyba nie jest nadmiernym roszczenie prawo do kontroli i wyjaśnienia takich wątpliwości. Z kolei postawa urzędniczki poddaje w wątpliwość tworzenie miejsc urzędniczych nie przynoszących żadnych korzyści społeczeństwu.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo