Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
1282
BLOG

Moja Wigilia (polska?)

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Społeczeństwo Obserwuj notkę 46

Na temat Wigilii napisano już wiele. A ja chcę opisać Wigilię w mojej rodzinie - jaką mieliśmy wczoraj. No, może z pewnymi refleksjami tyczącymi kształtowania się zwyczaju.

 

I od tego zacznę, bo pochodzę z rodziny w której tradycja Wigilii była, ale nie było tradycyjnych sposobów jej kultywowania. To powolne gubienie związku Wigilii z odczuwaniem (wspólnym) polskości.

Pierwszym nakierowaniem były wskazania Kościoła tyczące sposobu obchodzenia tego święta jako Wigilii Bożego Narodzenie. Łatwo jednak zauważyć, że Wigilia nie jest katolicka, gdyż obchodzona jest tylko w krajach słowiańskich, a i to nie we wszystkich.

Można (z czasem udało mi się to wyegzemplifikować) określić podstawowe cechy Polskiej Wigilii.

Przede wszystkim - jest to święto nawiązujace do zaratusztriańskiej tradycji obchodzenia Nowego Roku, gdzie dzień poprzedzający - to dzień (i noc) poświęcona pamięci zmarłych). Wieczerza Wigilijna jest więc rodzajem zaduszków - potrawy miały charakter wyłącznie wegański (gdyż dusze odwiedzające żywych w tym dniu mogą posilać się tylko takim jedzeniem). Stąd mak, miód i inne, drobno pokrojone dania. Dlatego dań nie sprząta się ze stołu wigilijnego (w nocy dusze zmarłych też mogą się posilić), a ponadto powinien być całą noc palony ogień, aby mogły też się ogrzać; obecnie podobną rolę może społniać świeca wigilijna.

Z kolei Boże Narodzenie jest nawiązaniem do Nowego Roku, kiedy to zakładano, że ten Nowy Rok przyniesie większe wzajemne zrozumienie między ludźmi i poprawi byt. To dokładnie te same zasady, co chrześcijańskie, gdzie wierzymy, że nadejście Chrystusa stało się symbolem przemiany, której mamy doświadczyć.

 

Tyle wstępu. A dojście do tradycji zacząłem w latach 80 - tych. Szukając podstaw tradycji, która miała łączyć moją rodzinę, "postawiłem" na kolędy. Dzieci były małe, najmłodsze chyba 2, czy 3 lata. Po powrocie z pracy, przez cały Adwent, uczyliśmy się śpiewać kolędy. Wszystkie zwrotki.  Nie mam zbytniego talentu do śpiewu (łagodnie to ujmując) - niektóre kolędy na początku po prostu "opowiadaliśmy", a fałsze były naturalne. Niemniej w Wigilię mogliśmy się zaprezentować w szerszym  gronie rodzinnym.

I... wzbudziło to niezadowolenie innych, którzy chcieli jak najszybciej rozpakowywać prezenty.

Takie są początki tradycji.

Obecnie dzieci są "duże" i mają i własne dzieci. Jednak przyjeżdzają do nas na Wigilię, często z opóźnieniem, (bo jest teraz zwyczajem obecność w 2, a niekiedy i 3 miejscach "wigilijnych"), w jednym celu: aby wspólnie pośpiewać kolędy.

 

Do rodzinnych zwyczajów należy też wystawianie Szopki. Przed domem. Robię to chyba od 15 lat - można zobaczyć przejeżdżając wieczorem ulicą Hrabską w Falentach Nowych.

Wczoraj zaś żona zażyczyła sobie, aby przed rozpoczęciem Wieczerzy wyjść do naszej Szopki i odśpiewać kolędą "Bóg się rodzi". Teściowa, seniorka, zażyczyła sobie dodatkowo "Wśród nocnej ciszy" i prawo to zostało uznane.

Reszta Wieczerzy - już w zgodności z wypracowanymi zwyczajami; dzielenie się opłatkiem, tradycyjne potrawy itd.

 

Dodam dwie uwagi.

Pierwsza, że większość kolęd pochodzi z XVII wieku, czasu ekspansji katolicyzmu, co związane było z Kontrreformacją, a gdzie doktrynę wypracowano podczas Soboru Trydenckiego. Jedynie kolędy ludowe, zwłaszcza góralskie, mają inny charakter, bardziej polski.

Obecnie niekiedy rezygnujemy ze śpiewania ostatnich zwrotek tych XVII - wiecznych kolęd, gdyż zawierają zbyt rażące indoktrynacje doktrynalne, co budzi śmiech.

 

Druga, że śpiewanie kolęd zastąpiło wróżby i przywoływanie duchów jako czynności związane ze świętym wieczorem, a co (wróżby) były o tyle uzasadnione, że można było liczyć na jakieś wskazania ze strony dusz przebywających pośród grona spełniającego Wieczerzę. Pewnym nawiązaniem wskazującym są "Dziady" opisywane przez Mickiewicza.

 

Nasza Wieczerza Wigilijna skończyła się już po 22. Dobry czas, aby mniej zmęczeni udali się na Pasterkę, a reszta - spać. 

 

PS. Niektóre potrawy zostawione na stole zmniejszyły swą objętość. A naszym zwierzakom nigdy nie zdarzało się, aby coś ściągać ze stołu!!!

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo