Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
80
BLOG

Kobieta a cywilizacja; rodzina (3)

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

W poprzedniej notce określiłem warunki brzegowe, czyli ustalenie, że kobieta jest równa jako byt mężczyźnie. Tyle, że są to byty różne. Może być traktowana, w konwencji religijnych określeń, jako „bliźni”.

To z kolei implikuje, że także inne „stworzenia Boże” są naszymi bliźnimi – wg określenia św. Franciszka – naszymi „braćmi mniejszymi”.
 
Tyle przypomnienia. A teraz trochę rozważań o charakterze wręcz naturalistycznym. Czyli, czy kobieta jest dla mężczyzny „jedynym rozwiązaniem”. (Oczywiście – tę kwestię można też postawić odwrotnie).
Otóż w Biblii, żydowskiej księdze kształtującej podstawy i uregulowania cywilizacyjne judaizmu, występują dosyć znamienne wstawki mówiące, że w przypadku obcowania człowieka ze zwierzęciem (chodzi i o mężczyzn, i o kobiety), obie ”strony” mają być zabite. Podobnie w przypadku „związków jednopłciowych”.
Interesujące jest to o tyle, że zjawiska te musiały być praktykowane w znacznej skali skoro znalazły tak jednoznaczne odniesienie prawne. Wskazuję, „koziojebcy” nie byli marginesem, a zjawiskiem, które należy z życia społecznego wyeliminować.
Oczywiście – nie tylko pośród pustynnych pastuchów zdarzenia te miały miejsce. Kiła jest chorobą odzwierzęcą z racji użytkowania lam w podobnym charakterze w Ameryce Południowej, a o rodzimych juhasach też wspomnieć należy.
 
Dlaczego zamieściłem tę wstawkę? Ano po to, aby uzmysłowić, że popęd seksualny nie może być podstawą tworzenia rodziny. Popęd ten może być kierowany do jednostek w obrębie gatunku. A nawet to może budzić znaczne wątpliwości. Już mieszane związki międzyrasowe te wątpliwości kształtują. Przecież badania antropologiczne sygnalizują jeszcze inne rasy, które mogły ukształtować obecnego człowieka (neandertalczyk, Pigmeje i inne małpy). Problem nie jest więc „naturalnie jednoznaczny”.
 
Obecnie opinia społeczna jest kształtowana w myśl „zasady przyjemności” – cechy kobiecej o której pisałem w poprzedniej notce. Bo w tych kategoriach za „rodzinę” chce się uznawać związki jednopłciowe, a gdzie dalsze płciowe aberracje zaczynają być dopuszczalne. Owszem, takie związki określa się jako oparte na „miłości” tyle, że ich podstawą jest ukształtowany (niekiedy dewiacyjnie) popęd seksualny.
Wnioski jakie się wyłaniają z tych dywagacji są tego rodzaju, że związek między kobietą, a mężczyzną jest konieczny dla zachowania gatunku z dodaniem zastrzeżeń odnośnie związków międzyrasowych.

Uwagi wydają się powtarzaniem prawd oklepanych. Częściowo tak, ale też warto zastanowić się,czy jednak mieszanie ras jest zjawiskiem pożądanym jeśli uznać istnienie i znaczenie „szmaragdowych tablic” Hermesa Trismegistosa; wszak tablice „X przykazań” są wzorowane na tych wymienionych. Z kolei ograniczenie krzyżowania prowadzi do narastania marginesu błędu genetycznego.

Dochodzą jeszcze kwestie współczesne, czyli badania genetyczne, które mogą prowadzić do zaistnienia „człowieka z próbówki”. To eliminowałoby rolę kobiet w podtrzymywaniu gatunku.
(O „in vitro” nie będę tu pisał, gdyż jest to odrębny problem nie związany z tematem).
 
Wracając do tematu RODZINA; konkluzją tej notki jest stwierdzenie, że celem tworzenia rodziny jest prokreacja, gdyż tylko to jest jednoznacznym motywem tworzenia związków o charakterze stałym. Dodać jednak należy, że konieczne są pewne obostrzenia, czy też ograniczenia, które można umotywować cywilizacyjnie. Celem bowiem rodziny nie może być tylko prokreacja w dowolnym zakresie – powinny być wskazania jeśli nie eliminujące, to przynajmniej ograniczające pojawianie się potomstwa niepełnosprawnego.
Warto zaznaczyć wpływ religii na wskazany problem. W Polsce Kościół przejął rolę strażnika w tym zakresie. Zapowiedzi  dotyczące planowanych związków miały na celu zapobieżenie np. ślubów między osobami o zbyt bliskim pokrewieństwie, co nie zawsze było publicznie wiadomym. Także wymagania dotyczące zachowania młodzieży, szczególnie dziewcząt, przyszłych matek, wynikały w znacznej mierze ze wskazanych powodów.

Obecna postawa ratowania każdego życia bez wskazanych warunków wstępnych jest nieetyczna. To droga do degeneracji społeczeństwa.

Problematyka nie jest wynikiem zaistniałej sytuacji. W końcu prokreacja – posiadanie dzieci nie jest i nie musi być społecznym obowiązkiem kobiety; mogą żyć w związkach okolicznościowych, gdzie czynnikiem decydującym jest „zasada przyjemności”. Jednak takie związki nie powinny mieć prawa do prokreacji.

Funkcjonuje skojarzenie, że w Babilonie istniał pewnego rodzaju azyl dla kobiet, których nie zmuszano do pełnienia ról typowo kobiecych, a miały tam duży zakres swobód. Rzeczywiście, już w Sumerze istniał instytucja „kobiet leżących odłogiem”, czyli tych, które były wyłączone z obowiązku wyjścia za mąż i rodzenia dzieci. Zazwyczaj tworzone były zgromadzenia przyświątynne, gdzie kobiety żyły we wspólnocie o dużym zakresie swobód. Za wyjątkiem prawa do posiadania dzieci. Restrykcje były drastyczne – śmierć obojga.
 
Jeśli zatem rozważać kształt rodziny w ujęciu cywilizacyjnym, konieczne jest też określenie ról społecznych małżonków  przy założeniu, że wybór jest świadomy i odpowiedzialny – ludzi równych, chociaż różnych.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo