Nie jestem zwolennikiem żadnego kandydata do Urzędu Prezydenta RP. Nie tylko tych dwóch drugiej tury, ale też i wszyscy inni nie odpowiadają moim wymaganiom.
Nawet ci uchodzący za "antysystemowych", gdy faktycznie byli, co najwyżej, "antyukładowi".
Jedyną drogą do faktycznych zmian mogących przywrócić zasady Rzeczypospolitej - jest bojkot hucpy wyborczej.
Niemniej realia są jakie są, a tu pojawiają się ciekawe skojarzenia.
Otóż mógł zdziwić sposób prowadzenia debaty pretendentów, gdzie większą agresywnością i brakiem poszanowania zasad wykazał się Pan Komorowski. W efekcie "strona układowa" otrąbiła jego zwycięstwo, co natychmiast "przełożyło się" na sondażowy wzrost notowań tego pana.
Biorąc pod uwagę nastroje społeczne, a tu, w prywatnych kontaktach, Komorowski nie jest ulubieńcem "ludu", można się zastanawiać, czemu służy takie przedstawianie sytuacji.
W obozie władzy, na twarzach "ważnych przedstawicieli", w momencie ogłaszania wyników pierwszej tury - malował się strach.
Nie tylko zaskoczenie, ale wyraźny strach.
Dlatego podjęto wszelkie możliwe działania, aby "przywrócić normalność", czyli przedwyborcze ustalenia.
W sferze medialnej - dokonano stosownego przemodelowania wizerunku kandydata, co ma się przełożyć na sondażowe oceny.
Reszta - już w rękach PKW. A wiadomo, że wygrywa ten, kto lepiej umie liczyć.