Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
101
BLOG

Niedorobieni

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Powszechne stało się przerywanie wypowiedzi rozmówcom - dostrzegalne zwłaszcza u dziennikarzy i polityków. Skąd się to wzięło? Można twierdzić, że ci ludzie zostali poczęci aktem przerywanym. I się "odcisnęło" w genach.

 Ten wstęp tylko pobocznie dotyczy tematu, który chcę tu poruszyć. Bo raczej chcę się zająć prokreacją w szerszym kontekście, z uwzględnieniem sztucznej inseminacji (znaczy "in vitro").

 
Otóż żyjemy w czasach apokaliptycznych, co charakteryzuje się dominacją kobiecej wizji świata.
Wszystko "ma być przepojone miłością i delikatnością". I jak widać w Afryce, czy na Ukrainie - ten proces rozwija się  zgodnie z założeniami.
Bo zamierzenia w praktyce przybierają zazwyczaj formę przeciwną. To odnosi się także do np. "kultury wypowiedzi na portalu", gdzie występuje dezaprobata dla użycia dosadnych określeń, a jednocześnie wprowadzane są najbardziej podłe treści degenerujące relacje społeczne. To tak na marginesie.
 
Czym zatem charakteryzuje się 'kobieca delikatność i tolerancja"?
Chyba najbardziej charakterystyczne jest, że kobiety w swych decyzjach kierują się zasadą przyjemności; mężczyźni - celowości.
 
Jak to przekłada się na codzienne wybory?
Na pewno tym, że unika się wszelkich sytuacji stresowych (przy dominacji kobiecego punktu widzenia). Drugim wynikającym z tego elementem jest oczekiwanie/żądanie, aby świat dostosowywał się do oczekiwań kobiet.
Nie one do świata, ale świat - do nich.
 
To bardzo charakterystyczne i znamienne choćby przy kierowaniu samochodem: "chciałam skręcić w lewo". A że kierunkowskaz w prawo - to przecież świat zewnętrzny "powinien wiedzieć".
 
Jak się ma to do prokreacji?
Ano kobieta albo chce, albo nie chce mieć dzieci. Różnie deklarują.
Kiedy jednak chce - wszystko ma się do tego dostosować, bez względu na zaszłości.
 
To jeden aspekt sprawy.
 
  Drugi, że może występować brak zgodności z naturą. Czyli brak zdolności do posiadania dzieci, co może wynikać zarówno z uwarunkowań genetycznych jak i warunków życia (stres, zanieczyszczenia itd.).
I tu występuje wyraźna sprzeczność między naturą kobiety, a naturą świata.
 
NATURA - może nie chcieć kontynuacji tej linii rozwojowej, którą reprezentuje dana kobieta, co  objawia się brakiem płodności.
Zapładnianie wbrew NATURZE - zawsze wiąże się z ryzykiem skażenia genetycznego.
 
Podobnie jest w przypadkach obciążeń genetycznych, co skutkuje pojawianiem się dzieci "uszkodzonych".
 
Drażliwy temat, bo dotyczy sfer intymnych życia. Jednak konieczne jest poruszenie tej kwestii. Bo można jeszcze rozumieć sytuacje, gdzie zdarzenie jest losowe, czyli bez świadomości błędu.
Gorzej, gdy kobiety wiedzą o swoich ułomnościach i mimo to decydują się na posiadanie dziecka. Efektem jest zaś oczekiwanie, że to społeczeństwo przejmie pieczę nad  ich potomstwem - bo one nie są w stanie zapewnić im godziwej opieki.
Ostatnio zdarzenia takie są coraz częstsze.
 
Notka ma charakter polemiczny. Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Jaki powinien być zakres odpowiedzialności rodziców za stan potomstwa? Czy całe społeczeństwo powinno ponosić odpowiedzialność za ten stan rzeczy, czy też jest to kwestia rodziny?

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo