Trochę dywagacji wiosennych przeplatanych dyrdymałami.
Czego dotyczy tytuł notki?
Sprawa powinna być oczywista - Czarny Maur to odmiana pomidorów o dużych, smacznych owocach, które przybierają ciemny, bliski czarnemu kolor jako dojrzałe.
Na naszym rynku pomidory o tym kolorze owoców są rzadkością, chociaż występują. Dość popularne są odmiany o ciemnych owocach to tzw. koktajlowe, czyli malutkie.
Sam do niedawna uważałem te koktajlowe pomidory za mniej wartościowe - raczej jako ciekawostki. To z sugestii, że małe owoce dają mniejszy plon.
Tak nie jest - owszem owoce są małe ale jest ich bardzo dużo, a efektywny plon zbliżony wielkością.
"Maluchy" bywają bardzo lubiane przez dzieci, gdyż zazwyczaj są bardzo słodkie i mogą być przysmakiem. Taką odmianą jest np. Black Cherry, a tytułowy Czarny Maur też należy do tej "rodziny", chociaż ma nieco większe owoce (do 50 g).
Skąd się wzięły odmiany o czarnych owocach?
Już nazwa Black Cherry wskazuje na zachodnie połacie Europy. Holenderskie odmiany uchodzą za wartościowe i są cenione na rynku.
Ale nie wszystko, co związane z ogrodnictwem jest "zachodniej" proweniencji. Zachód, a w szczególności ogrodnictwo w Holandii - to czas głównie po II WŚ. Wcześniej - acz także i tam prowadzone były prace hodowlane - cenione były także ośrodki na wschodzie Europy.
Bardzo cenione były osiągnięcia ogrodników rosyjskich, co dopiero z racji propagandy "miczurinowskiej" zostało zdewaluowane.
Kiedyś, jako pojęcie dotyczące wartości odmiany rośliny było stwierdzenie, że była uprawiana w carskich ogrodach na Krymie.
To było pewnego rodzaju wizytówką jakości.
Wspomniany w tytule Czarny Maur - jest właśnie rosyjskiego pochodzenia. Z racji swojego stanowiska względem konfliktu na Ukrainie zostałem określony jako "agent Putina" i muszę zasłużyć na tę "ksywę". Zatem udaje mi się zdobywać pewne ilości nasion pomidorów rosyjskiego pochodzenia. W roku ubiegłym testowałem odmianę " Czarny Książę". Część klientów wyrażała wątpliwości, ale ci, co sadzonki nabyli pytali jesienią w sklepach, czy będzie ta odmiana w tym roku. Znaczy - są zadowoleni.
W tym roku także będziemy mieli kilka odmian rosyjskich - niestety w niezbyt dużych ilościach, co powoduje, że będą dostępne głównie u nas w domu.
Z określeniem "carskie ogrody na Krymie" spotkałem się kiedyś w rozmowie z p. Zawilskim, miłośnikiem georginii (dahlia). W swej kolekcji p. Zawilski miał kilka odmian podobno "krymskiego" pochodzenia. I rzeczywiście - były to odmiany o olbrzymich kwiatach, przy których odmiany "holenderskie" to wyglądają jak karłowaci kuzyni.
Wymieniam tu nazwisko p. Zawilskiego; wypada wyjaśnić, że moje kontakty z nim miały miejsce w latach 90-tych ub. stulecia, a jego rodzina jest "osiadłą" w Leżajsku.
W rozmowach jakie prowadziliśmy wspominał o tym, że jego przodkowie należeli do fundatorów Bazyliki, sławnej chyba największymi na świecie organami, których walory głośności nie są w pełni wykorzystywane z racji tego, że wcześniejsze próby spowodowały pękanie murów budynku (coś z prawdy w micie o trąbach jerychońskich być musi)
Jako ciekawostkę podawał też fakt z historii swej rodziny, gdy to jego Ojciec (sam p Zawilski to człowiek o pół pokolenia starszy ode mnie), mający przed wojną lokalną cegielnie w spółce z miejscowym Żydem, już w czasie wojny odkupił udziały wspólnika płacąc złotem.
Dziwna transakcja, gdyż w świetle okupacyjnego prawa niemieckiego, mógł przejąć własność bez żadnych dodatkowych wymogów. Wykupienie udziału - było formą pomocy, co miało umożliwić ucieczkę tej rodziny żydowskiej.
Niestety - zabronił tego działania lokalny rabin wymuszając poddanie się prawu niemieckiemu.
Oczywiście wszyscy zginęli.
Zapewne teraz pojawiają się "spadkobiercy", którzy żądają zwrotu majętności - wszak brak jest potwierdzenia przekazania zapłaty. W tamtych warunkach byłoby to obarczone ryzykiem dla obu stron.
Cóż jeszcze wspomnieć?.
W Leżajsku jest pochowany jeden z pierwszych cadyków - uważany za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli chasydyzmu - cadyk Elimelech Weissblum. Przy jego grobie, w rocznicę śmierci, odbywają się doroczne modły tej sekty.
Ciekawe, że wspólne modły przy grobie odbywają cię w ciszy a modlący tylko ciągle kiwają głowami.
Jednym z wyjśnień jest takie, że chasydzi mają kontakt ze zmarłym, a kiwają w ciszy głowami dlatego, że cadyk ich surowo "op...la". Każde kiwnięcie to jeden zarzut - i jest tego, a jest.
A jak któryś się odezwie, albo zaprzeczy, to później mu koledzy "tłumaczą" - stąd przypadki mordobić między pątnikami jakie się tam zdarzają.
Cóż. Dziwne i ciekawe bywają te ogrodnicze wędrówki. A Leżajsk warto odwiedzić i zwiedzić. Zwłaszcza Bazylikę.