Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
194
BLOG

Kobietom i Żydom

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Społeczeństwo Obserwuj notkę 4

W tej notce występuje znak tożsamości miedzy wymienionymi w tytule.

 
Czy jest to podyktowane niechęcią do kobiet, bądź Żydów? Jakimś rodzajem męskiej ksenofobii?
Raczej nie – chodzi o bardzo ogólne skojarzenie dotyczące cech płci i pewnych podobieństw cech narodowych u wspomnianej nacji.
I znowu – to nie żadna próba pejoratywnych skojarzeń. Przeciwnie – nawiązanie do świętych tekstów judaizmu, gdzie Naród Żydowski jest określany, jako Oblubienica Boga.
Taka trwająca tysiące lat indoktrynacja musiała odcisnąć swe piętno na cechach narodowych, zwłaszcza wobec roli kobiety w społecznościach Bliskiego Wschodu.
 
Jeśli spojrzymy „porównawczo” to łatwo dostrzec podobieństwo zachowań narodowych do cech kobiecych. Przede wszystkim – każda kobieta traktuje świat egocentrycznie. Co ciekawe – nie ma takiej podłości, której by nie zrobiła swej najbliższej „psiapsiółce”, jeśli tylko jest to korzystne dla jej potrzeb, czy pragnień.
Dalej sprawy materialne – posiadanie odgrywa w gronie kobiet zasadniczą rolę i dotyczy zarówno rzeczywiście materialnego posiadania jak i posiadania emocjonalnego. Przekłada się to dodatkowo na dbałość o sprawy najbliższego otoczenia – w zasięgu percepcji.
Chyba nikt nie zaprzeczy, że kobiety nie mają barier w korzystaniu z zasobów materialnych partnera, gdy sytuacja odwrotna nie ma pozytywnych konotacji.
Zarzut pasożytnictwa stawiany Żydom ma tu swoje odniesienie.
 
Jeśli porównamy rolę kobiety w społeczeństwie i nacji żydowskiej  - to cechy dokładnie się pokrywają.
 
Obecna sytuacja światowa, przynajmniej w zakresie wpływów Cywilizacji Zachodu jest zdominowana judaizmem, a zamiennie można stwierdzić, że feminizmem.
Mamy przecież wręcz wysyp „premierzyc”, „ministrzyc” i innych „spód – NIC”w życiu publicznym.
Skąd to wynika?
Znowu analogie są zadziwiające: Żydzi byli przez wieki traktowani w tych kręgach cywilizacyjnych jako „ludzie drugiej kategorii”. Podobnie jak kobiety.
Obecnie mamy do czynienia z „wahadłem” : te środowiska zaczynają „dochodzić swoich praw”. Stąd atak na wszelkie instytucje starego porządku. Poniekąd uzasadnione z racji tego, że „strona męska” nie wskazuje wyraźnych perspektyw spójnego rozwoju w ramach dotychczasowych zasad.
 
Z racji feminizowania sfery publicznej – mamy „tolerancję” prowadzącą do akceptacji zachowań dotychczas uważanych za dewiacyjne. Dotyczy to sfery odmienności, zarówno wyglądu jak i różnych form niepełnosprawności.
Zapewne w tym wypadku wystąpi pewien „absmak” u osoby czytającej, ale proszę się zastanowić. Kobiety, jako Dawczynie Życia – mają psychikę przystosowaną do akceptacji odmienności – owocu ich łona, nawet jeśli jest to właśnie „owoc” odbiegający od normy; dla nich zawsze jest to „ich” i należy „dać mu szansę”.
Tymczasem męskie podejście do problemu  jest skłonne raczej (lub łatwiej) do rozwiązania w stylu „skały Tarpejskiej”.
 
We wszelkich „eventach” organizowanych przez środowiska feministyczne a mających na celu propagowanie tolerancji i akceptacji „odmienności” występuje wyraźne wsparcie żydowskie jeśli nie bezpośrednio to poprzez promocję mediów będących w posiadaniu tej orientacji.
 
Na tym tle – dominacja kobiet w małżeństwie  jest preferowaniem postaw tolerancji dla odmienności. Z kolei mężczyzna w związku oczekuje akceptacji swoich decyzji, jakie podejmuje w „zewnętrznych” małżeństwu sytuacjach. Występuje konflikt mentalny – kobiety prezentują i oczekują realizacji ich wizji rzeczywistości. Tego nie da się pogodzić – występuje zmiana ról społecznych. Efektem jest brak spoistości związku – zwłaszcza, że cel jego istnienia – prokreacja i wychowanie potomstwa, do czego potrzeba było kiedyś wspólnego wysiłku, nie wydaje się zasadniczym. Oparcie zaś na zasadzie przyjemności (to cecha kobieca) – okazuje się być za słabe.
 
W skali społeczeństw „zasada przyjemności” odpowiada „konsumpcji”, co także okazuje się zbyt słabym spoiwem dla społecznego rozwoju – a w tym kierunku wpływy judaizmu rozbudowały swe wpływy.
 
Na przykładzie małżeństw – tych rozpadających się – można wnioskować o przebiegu społecznego rozwoju tego kierunku przemian. Już teraz występuje znaczna część kobiet samotnych, „wolnych” od obowiązków rodzinnych, a które nie bardzo wiedzą co ze sobą zrobić. Nawet chętnie wróciłyby do poprzedniego stanu tyle, że ich miejsce zajmują już „bardziej rozwojowe modele”.
Sytuacja w wymiarze społecznym wydaje się bardzo zbliżona, a kryzys zbliżający się milowymi krokami aż nadto widoczny.
 
Jakie jest wyjście z sytuacji?
Sugestią mogą być rozwiązania wskazywane w Cywilizacji Polskiej – podział obowiązków.
Dominacja jednej ze stron zawsze prowadzi do konfliktu.
Także w odniesieniu społecznym: w Rzeczypospolitej nie było konfliktów na tle etnicznym. Te pojawiły się wraz z osłabieniem idei cywilizacyjnej, co miało miejsce w XVII w.
 

Pewnym wskazaniem może być moja sytuacja rodzinna, gdzie po zawirowaniach nastąpiła stabilizacja, która da się zobrazować sytuacją: na uwagę znajomej, że moja Pani Małżonka spędza sporo czasu przy garach, gdy ja klepię coś na klawiaturze, ta odpowiedziała po prostu „cieszę się, że mam dla kogo to robić”.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo