Refleksje na temat aresztu dla Grzegorza Brauna.
Otóż Grzegorz Braun nie jest moim ulubieńcem. Kiedyś na spotkaniu u Opary, kiedy istniała jeszcze szansa na utworzenie szerszego frontu społecznego przy Nowym Ekranie, nasz "Tytulowy" - odniósł się zdecydowanie negatywnie do tej inicjatywy, co na pewno ostudziło zapał osób wachajacych się.
Argumentacja też nie była dla mnie zbyt przekonywująca.
No i do tego zarówno powiązania rodzinne, jak i podejmowane tematy filmowe - nie wzbudzają we mnie nadmiaru zaufania.
Raczej przekaz, że jest w tych działaniach wiele sztucznego blichtru mającego wypromować tę postać. Więzienne kombatanctwo, jak kiedyś "styropian", może stanowić skuteczny i korzystny element życiorysu.
Tyle na wstępie. A teraz o "walce" G. Brauna, z "reżimowym" sądownictwem.
Na pewno oskarżenie G. Brauna o czynną napaść i pobicie 6 policjantów z prewencjimoże wzbudzać pewne wątpliwości odnośnie wiarygodności oskarżenia, a przede wszystkim, nawet rozumiejąc potrzebę tworzenia kasty bohaterów, nie wydaje się, aby G. Braun był do tego zdolny, choć chłopisko z niego solidnej postury.
Zatem odrzucenie przez Wysoki Sąd zeznań naocznego świadka mającego zeznawać na rzecz G. Brauna - świadczy o intencjonalności Sadu.
Faktem jest, że Wysoki Sąd mógł się poczuć dotknięty w swej wysokościopuszczeniem sali zakończonym trzaśnięciem drzwiami sądowej przez rzeczonego Brauna, ale zaistniała sytuacja wskazuje też, że Wysoki Sąd , zarówno postępowaniem w sprawie, jak i aresztem nałożonym na Brauna dopuścił się OBRAZY NARODU w którego imieniu, rzekomo, sprawuje swój urząd.
Wnioskuję zatem, aby równą miarą potraktować Wysoki Sąd i nałożyć nań identyczną karę aresztu, jak inkryminowany Sąd nałożył na Brauna.
Będzie po sprawiedliwości. A może nawet bardziej.