Na temat katastrofy wypowiadają się strony: USA, Rosja, Ukraina, separatyści.
Wszyscy - to zainteresowane strony.
Do tego dochodzą wypowiedzi z USA : "wiemy, ale nie powiemy".
Podobne w tonie są enuncjacje rosyjskie.
Można być przekonanym, że zarówno USA jak i Rosja dysponują danymi z satelitów szpiegowskich, które dokładnie kontrolują teren walk. Rozdzielczość sprzętu optycznego pozwala na śledzenie przemieszczania się pojedynczego człowieka. Każdego wystrzału z działa, czy start nawet małej rakiety.
Oba państwa to, pośrednio, strony w konflikcie. Trudno sądzić, aby przekazywane przez nie informacje nie były obarczone błędem stosownej "poprawności".
Każda informacja jednej ze stron będzie kwestionowana przez drugą - i zawsze będzie to odwoływanie się do informacji tak tajnych, że nie podlegających weryfikacji.
Świat obecnie nie jest ani jednobiegunowy, ani nawet dwubiegunowy; doszli inni "partnerzy". Jest pewnym, że chiński system szpiegowski jest równie dokładny jak amerykański i rosyjski. Jeśli zatem społeczność międzynarodowa chce uzyskać wiarygodne oceny dotyczące zdarzenia z katastrofą Boeinga - to najbardziej wiarygodnym rozwiązaniem jest zwrócenie się o chiński arbitraż.
No chyba, że chodzi tylko o "mieszanie w wiaderku", aby muł nie opadł.
Komentarze