Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
134
BLOG

"Nowe" podstawy fizyki.Gry logiczne. Masa

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 37

     Ostatnio rozpoczęły się dyskusje o interesujących aspektach fizyki; ta dziedzina wiedzy, pretendująca do królowej nauk, nie może poradzić sobie z podstawowymi pojęciami na których opiera swą pozycję.

 

      Bo okazuje się, że nawet tak podstawowe pojęcia jak masa, energia, czy materia nie są określone. Tak naprawdę to nie wiadomo czym się fizyka zajmuje – poza dostarczaniem możliwości uczonych rozważań dla fizyków i stosownych po temu gratyfikacji.

 

      Bo już na pytanie czym jest masa – padają zadziwiające odpowiedzi. Masa jest formą dla zawartości energetycznej zgodnie z wzorem Einsteina. Owszem, ale tylko jako masa inercjalna; jeśli jakaś cząstka ma energię kinetyczną – to ta energia nie może zwiększać masy, bo to byłaby masa relatywistyczna, a nie wiemy w relacji do czego mamy to określać. Tak nie wolno robić, bo rachunki się nie będą zgadzać. Wiadomo, że z księgowością nie da się walczyć – jeśli się nie będzie zgadzało to zaraz przyjdzie urząd skarbowy, pociągnie za konsekwencje i wprowadzi nowe podatki – znaczy wprowadzi nowe współczynniki stabilizacyjne.

 

A otaczająca rzeczywistość?

E tam – kto by się tym przejmował.

 

      AJ zapytał jak to będzie z przyrostem energii i masy, jeśli do cząsteczki przyłożymy dwie siły skierowane przeciwnie. No, bo jak jedną siłę – to cząsteczka zmieni prędkość (zwiększy) i zgodnie ze stosownym wzorem można mówić o przyroście masy.

No a jak dwie takie siły?

Zażartowałem, że zwiększy się „godność” cząsteczki. Może.

 

     Ale przecież takie rozważania były prowadzone w odniesieniu do „czarnych dziur”. Jeśli gwiazda neutronowa „zapada się do czarnej dziury” – to mamy do czynienia nawet nie z dwiema siłami, ale z naciskiem ze wszystkich stron kartezjańskich na centralną cząsteczkę.

 

      Prowadzi to do zagęszczenia masy w jednostce objętości aż do sytuacji, że ta masa „wyłącza się" z naszej rzeczywistości – nie ma z nią kontaktu poza przekonaniem, że istnieje.

 

      No i jest problem. Bo ta masa wytwarza przyciąganie grawitacyjne, które jest nieograniczone przestrzennie. Zatem, jeśli inne masy też takie przyciąganie wytwarzają, to wcześniej, czy później, musi nastąpić ściągnięcie całej masy w jedno miejsce.

        No chyba, że pojawiają się niezależne siły odpychające.

 

Rozważanie, że przyciąganie grawitacyjne się równoważy (świat izotropowy) jest mało przekonywujące, gdyż pierwsza nierównowaga powoduje rozpoczęcie zapadania całości.

Ktoś musiałby to wszystko podtrzymywać.

 

       Rozważmy drugi z przypadków (zabroniony przez Arka). Czyli przyrost masy relatywistycznej.

Prowadzi to do stanu, gdy cząsteczka zbliżając się prędkością do c zwiększa swą masę w sposób nieograniczony.

      Przy takim rozumowaniu mamy sytuację identyczną w skutkach do „zapadania” się gwiazdy neutronowej – konsekwencją jest powstanie „czarnej dziury”. Bowiem zarówno jedną, jak i drugą drogą nastąpiło zwiększenie masy w jednostce objętości.

 

      To drugie rozważanie jest o tyle niedopuszczalne, że rzeczywiście brak jest stałego odniesienia względem którego liczymy przyrost prędkości. W efekcie, niezależnie od prędkości własnej cząstki, zawsze będzie ona w stałej relacji między c, s i t.

       Ponieważ brak wspólnego odniesienia to cząsteczka osiąga tylko dla nas (naszego, relatywnego) punktu odniesienia, wzrost prędkości do c – czyli „znika” z naszego pola widzenia – staje się niedostępna poznawczo.

 

Czy jest z tego wyjście?

 

      Warto zastanowić się jak odczuwać będzie otoczenie ktoś, kto znajdzie się w pojeździe przyspieszanym do prędkości c.

       Otóż moim zdaniem nie będzie miał świadomości żadnych zmian. Jego świat jest światem stabilnym, gdzie prędkość ruchu nie ma żadnego znaczenia – w sensie wielkości „odsunięcia„ od c. W takiej samej relacji zmieni się czas i przestrzeń. Zatem wzajemne oddziaływanie będzie takie samo.

       Jedyna rzecz, jaka może różnić osobę znajdującą się w takim obiekcie zwiększającym prędkość, od osoby w bezruchu, jest odczuwanie przyspieszenia, czyli przyciąganie do "tylnej ściany” obiektu.

 

       Tu pojawia się inne pytanie. Czym taki stan różni się od naszego odczuwania grawitacji?

Moim zdaniem niczym.

       Czyli w zasadzie można równoważnie twierdzić, że żyjemy w stanie ciągłego przyspieszenia prędkości.

       No dobrze, powie każdy logicznie myślący Czytelnik, ale jak skoczę z pierwszego (choćby) piętra to sobie dobrze rozbiję d..., a nie uzyskam przyrostu prędkości. Przecież, aby wskazane rozumowanie było prawidłowe to grawitacja musiałaby polegać nie na przyciąganie się mas, a na odpychaniu.

Bez sensu.

To się nawet w głowie ogrodnika nie mieści.

Sam już nie wiem.

 

     Jak zawsze winne są kobiety. Było tak. Od czasu wizyty w Tybecie propaguję użytkowanie cytryńca (taka roślina); mnie najlepiej wychodzi użytkowanie w postaci nalewki – zaliczam do „topu”, wspólnie z dereniówką.

     A tu małżonka, wiadomo nie może znieść moich rozlicznych zainteresowań, i wymyśliła nalewkę na wiśniach. Ale nie takich zwykłych, „uszlachetnianych”, tylko zwykłej „samosiejki” – zwą takie wiśnie „chłopskimi”, albo (to fizycy niektórzy) „kmiecymi”.

      Są one mniejsze, nieco gorzkie i drobne. I takie zostały przeznaczone na nalewkę. Długo to trwało. Co i rusz próbowałem sprawdzać jakość produktu; niestety skutek był pożałowania godny – nie będę opisywał, aby nie stracić resztek męskiej dumy.

         Aż tu z racji wspominanego Złazu Kampinoskiego, utoczyła ma małżonka niewielką ilość karminowej i życiodajnej jak krew cieczy do butelki. Po uzupełnieniu zawartości „duchem wina” dla właściwego efektu, część została wlana do „piersióweczki” i rozdysponowana na zakończenie trasy.

       Po powrocie do domu, ostatkiem sił padłem na krzesło przy stole i mętnym już przebłyskiem świadomości dostrzegłem pozostawioną nieopatrznie, a szczęśliwym dla mnie zbiegiem okoliczności, cudownie piękną karminową pozostałość.

       Szczęśliwym zrządzeniem losu było też w pobliżu poręczne naczynie szklane.

(Każdy przyzna, że grzechem śmiertelnym byłoby odmówienie testu jakościowego wspomnianego napitku).

       Mimo różnych negatywnych zaszłości ogłaszam publicznie, że kobiety są niekiedy bardzo przydatne i miewają genialne pomysły.

       Testowałem ten produkt powtarzając „trwaj chwilo, obyś była wieczna”. Długo.

Znowu mam szlaban na wchodzenie do piwniczki. A wynikiem jest spóźnienie w napisaniu notki i jej końcowe fragmenty. 

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie